KS Mszczonowianka

3 punkty na inaugurację wiosny

04 marca 2017, godz. 19:22, 324 wyświetleń  

Rozmiar tekstu: A A A

W meczu inaugurującym rundę wiosenną Mszczonowianka pokonała na własnym boisku LKS Promna 2:1 (1:0) po bramkach Damiana Pociecha i debiutującego w zespole Jakuba Sosnowskiego.

Mecze inauguracyjne zawsze są trudne, dlatego trzeba cieszyć się ze zwycięstwa i jednocześnie zapomnieć o stylu. Dla Mszczonowianki był to pierwszy mecz na naturalnej murawie w tym roku, a jednocześnie w zespole zaszły w przerwie zimowej spore zmiany kadrowe i zapewne potrzeba trochę czasu, by dobrze do tej pory funkcjonująca maszyna wróciła na właściwe tory.

Sam mecz z pewnością nie był wielkim widowiskiem, na boisku było sporo chaosu, a w drużynie Rafała Smalca widoczny był brak m.in. Łukasza Pastewki i Przemysława Jakóbiaka, którzy nie mogli zagrać z powodu nadmiaru żółtych kartek.

Po niemrawym początku spotkania w 17 minucie dobrą formę prezentowaną w sparingach potwierdził Damian Pociech, który urwał się obrońcom na lewym skrzydle, wbiegł w pole karne i gdy obrońcy i bramkarz LKS spodziewali się dośrodkowania, zmieścił piłkę przy słupku z niemal zerowego kąta.

W 28 minucie po raz pierwszy groźnie było pod bramką Mszczonowianki, zawodnik gości chciał powtórzyć wyczyn Pociecha, jednak po jego uderzeniu piłka odbiła się od nogi jednego z obrońców i zatrzymała się na bocznej siatce.

W 43 minucie mszczonowianie mogli podwyższyć wynik, jednak przesunięty z konieczności do linii pomocy Marcin Gregorowicz po ograniu jednego z obrońców uderzył z około 20 metrów minimalnie niecelnie.

Po zmianie stron gra obu drużyn nadal była szarpana, ale z biegiem czasu coraz odważniej poczynali sobie piłkarze z Promnej. Gracze Mszczonowianki pozwalali rywalom na zbyt dużo i bardzo poważne ostrzeżenie dostali w 70 minucie, gdy po nieudanej pułapce ofsajdowej (błąd Kamila Ziemnickiego, który złamał linię obrony) zawodnik LKS znalazł się w sytuacji sam na sam z Mateuszem Czarneckim, ale jego strzał (lob) o metr minął poprzeczkę bramki Mszczonowianki.

W 72 minucie ponownie strzału z dystansu próbował Gregorowicz, ale podobnie jak poprzednio pomylił się o o kilkadziesiąt centymetrów.

W 80 minucie ambitnie grający goście dopięli swego. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego z prawej strony boiska interweniować w polu karnym próbował Kamil Marciniak, jednak uczynił to w sposób najgorszy z możliwych, bo po odbiciu od kolana piłka trafiła go w rękę i sędzia wskazał na "wapno". Rzut karny goście pewnie zamienili na bramkę wyrównującą i wydawało się, że Mszczonowianka zaliczy w falstart w rundzie wiosennej.

W 86 minucie Jakub Sosnowski wykorzystał błąd obrońcy LKS Promna, przejął piłkę 30 metrów od bramki i wyszedł sam na sam z bramkarzem. Wydawało się jednak, że biegnie z piłką zbyt wolno i dwóch goniących go obrońców było naprawdę blisko zażegnania niebezpieczeństwa - udało im się nawet zablokować strzał napastnika Mszczonowianki, ale ten odbitą piłkę przytomnie zaatakował wślizgiem i ku ogromnej radości mszczonowian znalazła ona drogę do siatki.

Mszczonowianka wymęczyła więc zwycięstwo, ale najważniejsze są kolejne 3 punkty w tabeli, a o stylu za kilka dni mało kto będzie pamiętał. Tym bardziej, że kolejny mecz mszczonowianie także zagrają na własnym stadionie, a rywalem będzie Błonianka (11 marca, godzina 12.30)

Mszczonowianka - LKS Promna 2:1 (1:0)

Mszczonowianka: Czarnecki - Wójcik, Ziemnicki, Gołka, Marciniak, Skórzyński, Pociech, Samoraj, Gregorowicz, Cudny (81' Celeda), Marusiak (61' Sosnowski).


Komentarze

Twój nick: WYŚLIJ

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. KS Mszczonowianka nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.


Brak komentarzy.