KS Mszczonowianka

Awans nie dla Mszczonowianki

22 czerwca 2014, godz. 11:40, 287 wyświetleń  

Rozmiar tekstu: A A A

Mszczonowianka przegrała decydujący mecz w Siedlcach z rezerwami Pogoni 0:2 i nie awansowała do III ligi.

Zakończył się niezwykle emocjonujący sezon na czwartoligowym froncie w którym drużyny rozegrały po 32 spotkania, a o awansie decydował mecz w ostatniej kolejce. Szanse Pogoni II Siedlce i Mszczonowianki, które po 31 meczach zgromadziły po 61 punktów wydawały się być równe, bo wprawdzie mszczonowianom wystarczał remis (pierwszy mecz tych drużyn jesienią wygrała 2:0), ale mecz rozgrywano w Siedlcach. Od kilku tygodni zastanawiano się również czy siedlczanom awans rezerw do III ligi jest potrzebny, bo przecież pierwszy zespół awansował właśnie na zaplecze ekstraklasy i to może znacznie obciążyć budżet klubu.

Wszelkie spekulacje rozwiane zostały dość szybko, bo już w 10 minucie gospodarze objęli prowadzenie. Akcję ofensywną „klecili” gracze Mszczonowianki, ale strata zaowocowała natychmiastową kontrą Pogoni II. Miejscowy napastnik dość łatwo poradził sobie z dwoma obrońcami i strzałem z lewej nogi nie dał szans Michałowi Kwiatkowskiemu.

W 15 minucie gospodarze byli bliscy podwyższenia wyniku, po dośrodkowaniu z bocznego sektora boiska jeden z obrońców Mszczonowianki nie trafił w piłkę, na szczęście napastnik Pogoni uderzył metr od bramki.

W 21 minucie ponownie zakotłowało się pod mszczonowską bramką, tym razem strzał głową jednego z siedlczan minimalnie minął słupek bramki Mszczonowianki.

Mszczonowianka przebudziła się dopiero w ostatnim kwadransie I połowy, gdy jej akcje zaczęły się wreszcie zazębiać i pojawiła się nadzieja na odrobienie strat.

W 30 minucie prawą stroną przedarł się Adam Siwirski, dośrodkował i o mało nie zaskoczył bramkarza Pogoni, bowiem piłka spadła na poprzeczkę.

Trzy minuty później swojej szansy szukał Kamil Łojszczyk, ale jego strzał z około 25 metrów przeleciał nad poprzeczką.

Duże zagrożenie pod bramką gospodarzy przynosiły stałe fragmenty gry dobrze egzekwowane przez podopiecznych Rafała Dopierały. W 37 minucie po dośrodkowaniu Tomasza Łopaty z rzutu wolnego minimalnie niecelnie główkował Dariusz Cackowski, a w 40 minucie po rzucie rożnym w polu karnym gospodarzy powstało ogromne zamieszanie, ale nie znalazł się nikt, kto skierowałby piłkę do siatki i ostatecznie wybili ją obrońcy.

W 44 minucie miejscowi mogli zdobyć bramkę do szatni. Tym razem to wykonywali rzut rożny, piłkę wypiąstkował Kwiatkowski, ale wprost pod nogi rywala, który bez zastanowienia oddał strzał, ale trafił w obrońcę stojącego przed linią bramkową.

Do przerwy gospodarze prowadzili więc 1:0, a nadzieją Mszczonowianki było to, że utrzyma tempo gry takie jak pomiędzy 30 a 45 minutą.

Niestety, okazało się, że to było w zasadzie wszystko, na co tego dnia pozwolili mszczonowianom gospodarze. Pogoń II, w składzie której znalazło się 5 graczy świeżo upieczonego pierwszoligowca, w drugiej połowie zdominowała boiskowe wydarzenia, osiągnęła sporą przewagę i na dobrą sprawę odebrała Mszczonowiane wszelkie argumenty.

W 58 minucie napastnik Pogoni II minął dwóch obrońców Mszczonowianki i z 10 metrów uderzył wprost w Michała Kwiatkowskiego. Trzy minuty później gospodarze na prawej stronie boiska rozklepali obronę Mszczonowianki, ale strzał jednego z miejscowych był minimalnie niecelny.

W 63 minucie na dobrą sprawę prysły resztki nadziei Mszczonowianki na awans. Miejscowi znowu kilkoma szybkimi podaniami wyprowadzili w pole mszczonowską obronę - podanie z prawego skrzydła i strzał po „długim rogu”. 2:0.

Po stracie drugiego gola gra Mszcznowianki zupełnie się posypała, a pełne ręce roboty miał Michał Kwiatkowski, który kilka razy ratował swój zespół z poważnych opresji. Pomiędzy 65 a 85 minutą gospodarze aż trzy razy mierzyli się z Kwiatkowskim w sytuacjach sam na sam, ale za każdym razem górą był golkiper Mszczonowianki. To jemu tak naprawdę zespół zawdzięcza to, że nie przegrał tego meczu znacznie wyżej, choć ze sportowego punktu widzenia, znaczenie ma to drugorzędne, bowiem rozmiary porażki niczego nie zmieniały.

Mszczonowianka przegrywa zatem decydujący mecz w Siedlcach 0:2 i mimo naprawdę dobrego sezonu może czuć spory niedosyt. O awansie (lub jego braku) decydował ostatni mecz, ale przyczyn niepowodzenia należy raczej upatrywać w takich meczach u siebie jak z Józefovią (0:0), Okęciem (1:2), czy Victorią Sulejówek (1:2). Szkoda straconej szansy, ale z drugiej strony powstał w Mszczonowie mocny team, który w przyszłym roku ponownie może walczyć o awans.

Przegraliśmy ten mecz zasłużenie, Pogoń w tym meczu była zespołem zdecydowanie lepszym – podsumował trener Rafał Dopierała. - Zresztą, wydaje mi się, że siedlczanie byli również najlepszym zespołem w przekroju całego sezonu, ale trzeba pamiętać, że w znacznej mierze składał się on z graczy beniaminka I ligi. Moi piłkarze również zasłużyli na słowa uznania, bo liga była w tym sezonie wyjątkowo wyrównana i bardzo im dziękuję za walkę do samego końca.

Pogoń II Siedlce – Mszczonowianka 2:0 (1:0)

Mszczonowianka: Kwiatkowski - Nawrocki, Pastewka, Skórzyński, Darnowski, Nowak (46' Białek), Ciesielski (68' Miller), Łopata, Siwirski, Cackowski, Łojszczyk.


Komentarze

Twój nick: WYŚLIJ

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. KS Mszczonowianka nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.


Brak komentarzy.