Emocje na własne życzenie
24 września 2016, godz. 18:02, 335 wyświetleń
Po niezwykle emocjonującym meczu, trochę na własne życzenie, Mszczonowianka pokonała MKS Piaseczno 3:2 (3:1) po bramkach Marcina Gregorowicza (2) i Pawła Czarneckiego.
Pierwsza połowa sobotniego spotkania w zasadzie nie zapowiadała emocji. Mszczonowianka była zespołem zdecydowanie lepszym od rywali, stwarzała sporo sytuacji bramkowych, a przede wszystkim strzelała bramki.
Już w 3 minucie mszczonowianie mogli wyjść na prowadzenie, ale strzał Pawła Jakóbiaka z 5 metrów po dograniu Marcina Gregorowicza z linii bramkowej wybił obrońca MKS. W odpowiedzi, niespełna minutę później, duże zamieszanie powstało w polu bramkowym i tym razem to obrońcy Mszczonowianki zmuszeni byli wybijać piłkę sprzed linii bramkowej.
Wynik Mszczonowiance udało się otworzyć w 18 minucie, gdy po dobrej centrze Przemysława Jakóbiaka z rzutu rożnego strzał Pawła Czarneckiego został wprawdzie zablokowany, ale dobitka głową Marcina Gregorowicza znalazła drogę do bramki.
W 22 minucie Gregorowicz ponownie umieścił piłkę w siatce, ale tym razem sędzia dopatrzył się spalonego. Co się odwlecze, to nie uciecze. W 26 minucie po akcji lewą stroną boiska Kamil Ziemnicki zagrał do Gregorowicza, który mierzonym strzałem z kilkunastu metrów podwyższył wynik na 2:0, jednocześnie dopisując sobie 14 bramkę w tym sezonie.
Gdy w 33 minucie po dośrodkowaniu Przemysława Jakóbiaka z rzutu wolnego z bocznego sektora boiska i strzale z bliska Pawła Czarneckiego zrobiło się 3:0, konia z rzędu temu, kto postawiłby złamanego grosza, że w tym meczu mogą być jeszcze emocje. Tymczasem w ostatniej akcji I połowy goście przeprowadzili akcję w której zupełnie pogubiła się mszczonowska obrona, zawodnik MKS spokojnie minął Roberta Stawiarskiego i posłał piłkę do pustej bramki.
W II połowie sprawdził się najczarniejszy scenariusz dla podopiecznych Rafała Smalca, bowiem rywale dość szybko zdobyli bramkę kontaktową i zrobiło się gorąco. W 54 minucie zespół z Piaseczna wykonywał rzut wolny z ponad 25 metrów, dobrze uderzoną piłkę, która zmierzała w okienko zdołał wprawdzie odbić Stawiarski, ale zabrakło asekuracji i wobec dobitki był już bezradny.
Od tego momentu inicjatywę przejęli goście, a w szeregi Mszczonowianki wkradł się chaos i kilka razy naprawdę gorąco robiło się pod bramką Stawiarskiego. W 60 minucie bramkarz Mszczonowianki "wypluł" piłkę po groźnym strzale zza "szesnastki", ale chwilę później naprawił swój błąd wybijając piłkę na rzut rożny. W 69 minucie mszczonowianie wyprowadzili jedną z nielicznych groźnych kontr, choć w pewnym momencie wydawało się, że Kamil Łojszczyk niepotrzebnie zwolnił dobrze zapowiadającą się akcję, ale ostatecznie zdołał dograć do nadbiegającego Pawła Jakóbiaka, który z 3 metrów... przeniósł piłkę nad poprzeczką. Dwie minuty później znowu groźnie było pod bramką Mszczonowianki, płaskiego strzału z 18 metrów nie sięgnął Stawiarski, ale piłka na szczęście o centymetry minęła słupek bramki.
W 86 minucie goście mieli jeszcze jedną doskonałą okazję, by wywieźć z Mszczonowa choć punkt. Po dalekim wrzucie z autu piłka minęła niemal wszystkich zawodników w polu karnym, a zamykający akcję zawodnik MKS Piaseczno chybił głową z około 3 metrów.
Ostatecznie Mszczonowianka pokonała MKS Piaseczno 3:2, ale z całą pewnością nie może być zadowolona ze swojej postawy, zwłaszcza w II połowie, gdy oddała pole rywalom i omal nie straciła punktów w meczu, który wydawał się w pewnym momencie pod absolutną kontrolą.
Mszczonowianka - MKS Piaseczno 3:2 (3:1)
Bramki dla Mszczonowianki: 1:0 Gregorowicz (18'), 2:0 Gregorowicz (26'), 3:0 P. Czarnecki (33').
Mszczonowianka: Stawiarski – Łojszczyk, Pastewka, P. Czarnecki, Ziemnicki, Pociech (75′ Skórzyński), Przemysław Jakóbiak, Cackowski (90' Gołka), Marciniak (89' Głębocki), Paweł Jakóbiak (80' Ciesielski), Gregorowicz.
Komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. KS Mszczonowianka nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
Brak komentarzy.