KS Mszczonowianka

Rozegrany na Warszawskim Bemowie mecz z KS Raszyn zapisze się w historii Mszczonowianki, a nie będzie to historia chlubna. Jeśli ktoś nie wierzył, że można prowadzić po kwadransie gry 4:0, a mimo to nie wygrać meczu - to Mszczonowianka udowodniła, że można.

Mecz zaczął się dla mszczonowian w sposób wręcz wymarzony, bo w zasadzie co akcja, to podopieczni Rafała Smalca pakowali piłkę do bramki rywali i zanosiło się na prawdziwy pogrom. Zaczął w 6 minucie Piotr Cudny, wykorzystując podanie Damiana Pociecha. Niespełna 3 minuty później to Cudny wystąpił w roli podającego, a na 2:0 podwyższył Kamil Ziemnicki. W 15 minucie na listę strzelców wpisał się Jakub Sosnowski (asysta Marcina Gregorowicza), a pełniący rolę gospodarzy piłkarze KS Raszyn ledwo zdążyli zacząć grę od środka, a już dostali kolejny cios i Damian Pociech podwyższył na 4:0 (asysta Przemysława Jakóbiaka). W tym momencie wydawało się, że gospodarze leżą na deskach z których się już nie podniosą, a Mszczonowianka będzie mogła spokojnie dobić rywala. Sytuacji ku temu nie brakowało, jednak zaczęła szwankować skuteczność. Jeszcze przed przerwą KS Raszyn dwukrotnie znalazł drogę do bramki strzeżonej przez Roberta Stawiarskiego, a w drugiej połowie, gdy wyczuł swoją szansę, dzięki ambitnej postawie zdołał doprowadzić do remisu 4:4, co wydawało się rzeczą wręcz niemożliwą!

Chyba najstarsi kibice Mszczonowianki nie pamiętają, by ich zespół roztrwonił w przeszłości taką przewagę.

W najbliższej kolejce, która rozegrana zostanie 3 maja, Mszczonowianka pauzuje. Kolejny mecz rozegra 6 maja na wyjeździe z MKS Piaseczno.

KS Raszyn - Mszczonowianka  4:4 (2:4)

Bramki:  Piotr Cudny 6 (asysta Damian Pociech), Kamil Ziemnicki 9 (asysta Piotr Cudny), Jakub Sosnowski 15 (asysta Marcin Gregorowicz), Damian Pociech 16 (asysta Przemysław Jakóbiak)

Skład: Stawiarski - Ziemnicki, Pastewka, Gołka, Marciniak - Pociech, Jakóbiak, Lepa, Cudny (70' Skórzyński) - Gregorowicz, Sosnowski (60' Wójcik).