KS Mszczonowianka

Wygrana w meczu na szczycie

02 kwietnia 2016, godz. 17:09, 286 wyświetleń  

Rozmiar tekstu: A A A

W meczu na szczycie IV ligi Mszczonowianka pokonała KS Konstancin 3:1 (1:1), a hat-trickiem popisał się Marcin Gregorowicz.

Można pewnie pokonać lidera rozgrywek, a mimo to czuć niedosyt? Okazuje się, że tak. Uczucie niedosytu towarzyszyło piłkarzom Mszczonowianki po zwycięstwie z KS Konstancin 3:1, bowiem mszczonowianie mogli ten mecz wygrać znacznie wyżej i już teraz cieszyć się z pozycji lidera IV ligi.

Jesienią w Konstancinie gospodarze wygrali 3:0 i Mszczonowianka gdyby wykorzystała choć połowę stuprocentowych sytuacji, jakie stworzyła w rewanżu, i tak odrobiłaby straty z nawiązką.

Początek spotkania zapowiadał trudną przeprawę dla rozpędzonej Mszczonowianki, która tej wiosny odniosła komplet zwycięstw, nie tracąc przy tym bramki. Goście byli dobrze zorganizowani, a przy tym bardzo ruchliwi, nie dając w środku pola zbyt wiele czasu i przestrzeni na rozgrywanie.

W 18 minucie podopieczni Rafała Smalca mogli objąć prowadzenie. Na prawej stronie dobre podanie dostał Paweł Jakóbiak, ruszył w kierunku bramki i znalazł się w dobrej sytuacji, ale mógł pokusić się na wyłożenie piłki Marcinowi Gregorowiczowi, który miałby przed sobą pustą bramkę. „Pawka” zdecydował się jednak na strzał i bramkarz zdołał odbić piłkę. Golkiper gości był zresztą najjaśniejszą postacią swojego zespołu, ratując lidera przed naprawdę wysoką porażką.

W 30 minucie niezłą akcję lewą stroną przeprowadził Damian Pociech, wpadł w pole karne, ale niedokładnie zagrał do nadbiegającego Gregorowicza. Nastąpiła strata, a po niej natychmiastowa kontra, po której zawodnik KS Konstancin uderzył z około 20 metrów i piłka o centymetry minęła poprzeczkę.

W 32 minucie nieprzeciętne umiejętności zaprezentował na prawej stronie Kamil Łojszczyk, który kilka razy efektownie „przełożył” lewego obrońcę gości, a następnie dośrodkował w kierunku Pawła Jakóbiaka, który niezbyt dobrze przyjął piłkę, ale zdołał złożyć się do strzału, po którym piłka odbiła się od słupka, a następnie potoczyła się wzdłuż linii bramkowej i wyszła w pole.

W 36 minucie miała miejsce sytuacja, która bez wątpienia wpłynęła na dalszy przebieg meczu. Przy linii bocznej Pociech starł się z jednym z rywali, a ten w rewanżu kopnął go bez piłki. Wszystko doskonale widział arbiter i bez chwili wahania wysłał krewkiego zawodnika KS Konstancin do szatni (druga żółta kartka).

W 40 minucie mszczonowianie otworzyli wynik. Piłkę w okolicach narożnika pola karnego gości dostał Marcin Gregorowicz, który po profesorsku „przełożył” wychodzącego z bramki bramkarza gości, a następnie posłał precyzyjnie piłkę przy słupku, choć asekurować sytuację próbowało jeszcze dwóch obrońców KS Konstancin.

W 45 minucie do kontry ruszył Dariusz Cackowski, wpadł w „16” i odegrał do Pawła Jakóbiaka, który mając obrońcę na plecach z 5 metrów uderzył obok słupka.

Gdy dobiegała końca druga minuta doliczonego czasu gry goście wywalczyli rzut wolny około 40 metrów od bramki, w bocznym sektorze boiska. Zawodnik KS Konstancin mocno dośrodkował i... doprowadził do wyrównania, bowiem piłka wpadła za kołnierz oślepionemu przez słońce Mateuszowi Czarneckiemu. Najgorszy z możliwych scenariuszy dla Mszczonowianki, bowiem bramka stracona w przedziwnych okolicznościach, w dodatku „do szatni”.

Okazało się jednak, że to gospodarzy nie załamało i od pierwszego gwizdka po przerwie ruszyli na rywali, a na efekty nie trzeba było długo czekać. W 48 minucie dobrą akcję lewą stroną przeprowadził Kamil Ziemnicki, wyłożył piłkę Gregorowiczowi, który jedynie dopełnił formalności, kierując piłkę do pustej bramki.

Dwie minuty później Gregorowicz dostał świetne podanie z głębi pola i po raz kolejny wykazał się dużym spokojem, posyłając piłkę obok wychodzącego bramkarza i było 3:1.

Druga połowa, to ogromna przewaga Mszczonowianki, która jeszcze kilka razy była bliska podwyższenia wyniku. W 72 minucie po raz kolejny na bramkę gości ruszył Gregorowicz, ale tym razem nie strzelał, tylko odegrał do Pawła Jakóbiaka, który uderzył z 10 metrów, ale bramkarz KS Konstancin instynktownie wyciągnął rękę i odbił piłkę.

W 77 minucie Tomasz Skórzyński prostopadłym podaniem uruchomił Damiana Rakoczego, który znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale uderzył lekko i prosto w niego. Minutę później po szybkim wznowieniu z autu na bramkę rywali ruszył Gregorowicz, który także znalazł się sam na sam z bramkarzem, ściął do środka i w zasadzie mógł go zapytać w który róg strzelić, tymczasem uderzył dokładnie tak, gdzie w ciemno rzucił się golkiper gości. Gregorowicz po raz kolejny oko w oko stanął z nim w 83 minucie, ale znowu ten pojedynek przegrał.

Mszczonowianka wygrała zatem 3:1, zrównała się z KS Konstancin punktami, ale fotela lidera rywalom nie odebrała, bowiem w dwumeczu minimalnie lepsza jest drużyna z Konstancina (3:0, 1:3). Mszczonowianie jednak wciąż nie stracili punktów w rundzie wiosennej i po przedłużenie passy pojadą w sobotę do Warszawy, gdzie o godz. 11.00 zmierzą się z Hutnikiem prowadzonym przez byłego gracza Mszczonowianki Łukasza Choderskiego.

Mszczonowianka – KS Konstancin 3:1 (1:1)

Bramki: 1:0 Gregorowicz (40'), 2:1 Gregorowicz (48'), 3:1 Gregorowicz (50').

Mszczonowianka: Czarnecki - Ziemnicki, Cackowski, Pastewka, Łojszczyk, Łopata, Pomianowski (83' Marciniak), Przemysław Jakóbiak, Paweł Jakóbiak (73' Skórzyński), Pociech (65' Rakoczy), Gregorowicz (81' Buszta).


Komentarze

Twój nick: WYŚLIJ

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. KS Mszczonowianka nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.


Brak komentarzy.